..::WarlandRPG::..

Alaron aep Anguamen

Attea vennisimi- Atakuje stwora i próbuję podnieść kapelusz.

Anyzratak (Jake)

Alaron
Stwór cofnął się na chwilę pod wpływem uderzenia strumienia wody, lecz zaraz znów cię wypatrywał. W międzyczasie rzuciłeś się tam, gdzie widziałeś ostatnio kapelusz, ale ten zniknął ci z oczu... Odrzuciłeś jakieś kawałki zbroi, naramiennik, skórzane rękawice... nie ma go... nie, tyle... Jest! Jest! Chwytasz go szybko i wciskasz za koszulę...
Znów potężne uderzenie, znów szybowałeś na ścianę. Poczułeś, jak z twojego boku spływa krew. I ból, okropny ból...
Kapelusz nie ucierpiał, chyba ze się poplamił...
Wyklinając zgrzybiałego Pustelnika zamrugałeś szybko. Ból przesłonił ci wzrok mgłą, ale już odzyskiwałeś obraz...
Muzyka?
Uniosłeś lekko głowę.
Selenia trzymała w rękach skrzynkę nieco większą od jej głowy. To z niej wypływała muzyka. Bardzo głośna jak na wielkość przedmiotu...
Z jej rąk i twarzy ściekała krew.
Potwór ryknął i obrócił się ku niej, ale zachwiał się.
Pokręcił głową. Wydawał się zdezorientowany...

Alaron aep Anguamen

| siet dopiero teraz pomyślałem nad tym aby zwinąć trochę sprzętu, ale już za późno|

-Wracajmy! Szybko zanim znów zaatakuje-

Anyzratak (Jake)

Alaron
Selenia postawiła skrzynkę na ziemi. Pozytywka jakby oszałamiała stworzenie.
Udało wam się wspiąć z powrotem i dotrzeć do korytarzy.
- Co to było? - spytała szeptem Selenia, gdy po omacku przedzieraliście się zdyszani przez mroki skalnych ścian, wracając do Nerevana.

Alaron aep Anguamen

-Nie wiem, ale mam dość już tego lochu. Wracajmy-

...

-Może i nie.. -szybkim ruchem wyciągnąłem miecz z pochwy na plecach płynnym ruchem.. -Ale bez głowy nawet tobie będzie ciężko działać... -..i tym samym ruchem odciąłem przeciwnikowi głowę. Następnie rozejrzałem się uważnie dookoła.

Anyzratak (Jake)

Devil
Zawołany Markhel przybiegł, a za nim kilku innych. Zauważyli cię. Mogłeś uciekać albo stawać do nierównej walki którą pewnie mimo wszystko przegrasz...

Alaron
Doszliście z powrotem do przepaści...

...

rzucam w nich "gwiazdkami", odpalam z kuszy i ruszam biegiem w stronę wyjścia z jaskini.

Anyzratak (Jake)

Devil
Nie dążyłeś "odpalić" z kuszy, bo byli za blisko ciebie. Pędem ruszyłeś w drogę powrotną.
Niestety szybko się zmęczyłeś, hełm, broń, napierśnik - to wszystko, co miałeś na sobie, utrudniało ucieczkę, a miałeś słabą kondycję (0).
Dopadli cię w połowie drogi do jaskini.
Zostało ich pięciu. Dwóch rzuciło się na ciebie i przewróciło w biegu, jeden wrócił się zaalarmować resztę, jeden celował w ciebie czubkiem miecza, a jeden zablokował drogę tam, skąd przybyłeś do ich kryjówki.
- Kim jesteś, śmieciu?

Alaron aep Anguamen

-No to co teraz? Może przejdziemy tak jak wcześniej... Albo hmm - Szukam jakieś dźwignie lub przełącznika.

Anyzratak (Jake)

Alaron
Nic nie znajdujesz. To naturalna jaskinia... Chociaż zaczęło cię zastanawiać, jak ten potwór się tu dostał. Pewnie trafił tu dawno temu, może były jakieś inne drogi, np most skalny, który się później zawalił, a sam stwór był mniejszy - znacznie mniejszy...
- Co z wami? Jesteście cali? - Nerevan dostrzegł was.

Alaron aep Anguamen

-TAK JESTEŚMY- krzyczę do niego aby usłyszał.

- MACIE JAKĄŚ LINE? -

Anyzratak (Jake)

Alaron
Nikt nie ma liny, ani ty, ani Nerevan ani Selenia.
- Kto idzie w góry bez liny?! - usłyszałeś zirytowany pomruk Selenii.

...

-Twoim najgorszym koszmarem sennym.

Anyzratak (Jake)

Devil
Zerwali ci z głowy hełm.
-Elf! - syknął pogardliwie jeden z nich.
- Pożałujesz kradzieży, kundlu!
Jeden z nich walnął cię w głowę. Straciłeś przytomność.

Wrócimy do gry jak tylko Alaron odpisze i gra ruszy trochę do przodu

A nuż Selenia i Nerevan się wskrzeszą?