Forum ..::WarlandRPG::.. Strona Główna ..::WarlandRPG::..
..::Smocze RPG::.. - Warland...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Opowiadanko
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..::WarlandRPG::.. Strona Główna -> Plac
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elesien Redriel
::V-MG::Admin::



Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 5322
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z willi obok Kurgu!
Płeć: Mąż

PostWysłany: Pon 12:58, 02 Lip 2007    Temat postu:

Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką. Poza tym miała białe, ale jednak czarne włosy, i niewidzialne, piękne skarpetki.
Niu pomacał ją kijem po twarzy.
- Chłopie... Ty lubisz jak ci przejeżdżają arbuzem po twarzy?? Bo ja nie... - Oburzyła się dama... albo to chłopak był...
- To nie arbuz, to ryba jest.
- A to sorxs - odpowiedziała Męska Dama o długich, ledwo sięgających uszu włosach i oddaliła się sprawdzić, czy jej nie ma gdzie indziej...
- HAHA! Jestem zbyt mądry, żeby myśleć - uznał Niu. Albo za głupi.
- Tak to jest jak się nie myje zębów - stwierdził... Obmył je sobie w kałuży.
Poszedł dalej ten nasz Niu... Nie wiedział gdzie, ale wiedział, że się dowie...i szedł, szedł, aż doszedł. Tak mu się przynajmniej wydawało, lecz miejsce gdzie dotarł było jakieś takie nieumiejscowione.
I nie spodobało mu się. NO ale kto by polubił pole buraków i do tego cukrowych (wszystkie niedojrzałe).
Nagle krainę. w której mieszkał Niu nawidziła plaga meteorytów. Niu krzyknął i zaczął biec przed siebie. W czasie biegu uderzyl w drzewo i ujrzel przed soba aniolka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jano
Zabójca



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1280
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cholerzyn

PostWysłany: Wto 16:22, 03 Lip 2007    Temat postu:

Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką. Poza tym miała białe, ale jednak czarne włosy, i niewidzialne, piękne skarpetki.
Niu pomacał ją kijem po twarzy.
- Chłopie... Ty lubisz jak ci przejeżdżają arbuzem po twarzy?? Bo ja nie... - Oburzyła się dama... albo to chłopak był...
- To nie arbuz, to ryba jest.
- A to sorxs - odpowiedziała Męska Dama o długich, ledwo sięgających uszu włosach i oddaliła się sprawdzić, czy jej nie ma gdzie indziej...
- HAHA! Jestem zbyt mądry, żeby myśleć - uznał Niu. Albo za głupi.
- Tak to jest jak się nie myje zębów - stwierdził... Obmył je sobie w kałuży.
Poszedł dalej ten nasz Niu... Nie wiedział gdzie, ale wiedział, że się dowie...i szedł, szedł, aż doszedł. Tak mu się przynajmniej wydawało, lecz miejsce gdzie dotarł było jakieś takie nieumiejscowione.
I nie spodobało mu się. NO ale kto by polubił pole buraków i do tego cukrowych (wszystkie niedojrzałe).
Nagle krainę. w której mieszkał Niu nawidziła plaga meteorytów. Niu krzyknął i zaczął biec przed siebie. W czasie biegu uderzył w drzewo i ujrzał przed sobą aniołka. Nie, to był jego przyjaciel, hobbit Nio.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elesien Redriel
::V-MG::Admin::



Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 5322
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z willi obok Kurgu!
Płeć: Mąż

PostWysłany: Wto 18:59, 03 Lip 2007    Temat postu:

Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką. Poza tym miała białe, ale jednak czarne włosy, i niewidzialne, piękne skarpetki.
Niu pomacał ją kijem po twarzy.
- Chłopie... Ty lubisz jak ci przejeżdżają arbuzem po twarzy?? Bo ja nie... - Oburzyła się dama... albo to chłopak był...
- To nie arbuz, to ryba jest.
- A to sorxs - odpowiedziała Męska Dama o długich, ledwo sięgających uszu włosach i oddaliła się sprawdzić, czy jej nie ma gdzie indziej...
- HAHA! Jestem zbyt mądry, żeby myśleć - uznał Niu. Albo za głupi.
- Tak to jest jak się nie myje zębów - stwierdził... Obmył je sobie w kałuży.
Poszedł dalej ten nasz Niu... Nie wiedział gdzie, ale wiedział, że się dowie...i szedł, szedł, aż doszedł. Tak mu się przynajmniej wydawało, lecz miejsce gdzie dotarł było jakieś takie nieumiejscowione.
I nie spodobało mu się. NO ale kto by polubił pole buraków i do tego cukrowych (wszystkie niedojrzałe).
Nagle krainę. w której mieszkał Niu nawidziła plaga meteorytów. Niu krzyknął i zaczął biec przed siebie. W czasie biegu uderzył w drzewo i ujrzał przed sobą aniołka. Nie, to był jego przyjaciel, hobbit Nio. Zaczeli skakać ponieważ 54 lata i 38 dni sie nie widzeli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anyzratak (Jake)
::Mistrz Gry::Admin::
::Mistrz Gry::Admin::



Dołączył: 28 Gru 2006
Posty: 4899
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekła rodem
Płeć: Dama

PostWysłany: Wto 20:31, 03 Lip 2007    Temat postu:

Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką. Poza tym miała białe, ale jednak czarne włosy, i niewidzialne, piękne skarpetki.
Niu pomacał ją kijem po twarzy.
- Chłopie... Ty lubisz jak ci przejeżdżają arbuzem po twarzy?? Bo ja nie... - Oburzyła się dama... albo to chłopak był...
- To nie arbuz, to ryba jest.
- A to sorxs - odpowiedziała Męska Dama o długich, ledwo sięgających uszu włosach i oddaliła się sprawdzić, czy jej nie ma gdzie indziej...
- HAHA! Jestem zbyt mądry, żeby myśleć - uznał Niu. Albo za głupi.
- Tak to jest jak się nie myje zębów - stwierdził... Obmył je sobie w kałuży.
Poszedł dalej ten nasz Niu... Nie wiedział gdzie, ale wiedział, że się dowie...i szedł, szedł, aż doszedł. Tak mu się przynajmniej wydawało, lecz miejsce gdzie dotarł było jakieś takie nieumiejscowione.
I nie spodobało mu się. NO ale kto by polubił pole buraków i do tego cukrowych (wszystkie niedojrzałe).
Nagle krainę. w której mieszkał Niu nawidziła plaga meteorytów. Niu krzyknął i zaczął biec przed siebie. W czasie biegu uderzył w drzewo i ujrzał przed sobą aniołka. Nie, to był jego przyjaciel, hobbit Nio. Zaczeli skakać ponieważ 54 lata i 38 dni sie nie widzeli. Byli niczym bracia, podobni zarówno w charakterach jak i w wyglądzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jano
Zabójca



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1280
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cholerzyn

PostWysłany: Wto 21:22, 03 Lip 2007    Temat postu:

Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką. Poza tym miała białe, ale jednak czarne włosy, i niewidzialne, piękne skarpetki.
Niu pomacał ją kijem po twarzy.
- Chłopie... Ty lubisz jak ci przejeżdżają arbuzem po twarzy?? Bo ja nie... - Oburzyła się dama... albo to chłopak był...
- To nie arbuz, to ryba jest.
- A to sorxs - odpowiedziała Męska Dama o długich, ledwo sięgających uszu włosach i oddaliła się sprawdzić, czy jej nie ma gdzie indziej...
- HAHA! Jestem zbyt mądry, żeby myśleć - uznał Niu. Albo za głupi.
- Tak to jest jak się nie myje zębów - stwierdził... Obmył je sobie w kałuży.
Poszedł dalej ten nasz Niu... Nie wiedział gdzie, ale wiedział, że się dowie...i szedł, szedł, aż doszedł. Tak mu się przynajmniej wydawało, lecz miejsce gdzie dotarł było jakieś takie nieumiejscowione.
I nie spodobało mu się. NO ale kto by polubił pole buraków i do tego cukrowych (wszystkie niedojrzałe).
Nagle krainę. w której mieszkał Niu nawidziła plaga meteorytów. Niu krzyknął i zaczął biec przed siebie. W czasie biegu uderzył w drzewo i ujrzał przed sobą aniołka. Nie, to był jego przyjaciel, hobbit Nio. Zaczeli skakać ponieważ 54 lata i 38 dni sie nie widzeli. Byli niczym bracia, podobni zarówno w charakterach jak i w wyglądzie. Tyle tylko, że Nio był czarnoskóry.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elesien Redriel
::V-MG::Admin::



Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 5322
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z willi obok Kurgu!
Płeć: Mąż

PostWysłany: Wto 21:50, 03 Lip 2007    Temat postu:

Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką. Poza tym miała białe, ale jednak czarne włosy, i niewidzialne, piękne skarpetki.
Niu pomacał ją kijem po twarzy.
- Chłopie... Ty lubisz jak ci przejeżdżają arbuzem po twarzy?? Bo ja nie... - Oburzyła się dama... albo to chłopak był...
- To nie arbuz, to ryba jest.
- A to sorxs - odpowiedziała Męska Dama o długich, ledwo sięgających uszu włosach i oddaliła się sprawdzić, czy jej nie ma gdzie indziej...
- HAHA! Jestem zbyt mądry, żeby myśleć - uznał Niu. Albo za głupi.
- Tak to jest jak się nie myje zębów - stwierdził... Obmył je sobie w kałuży.
Poszedł dalej ten nasz Niu... Nie wiedział gdzie, ale wiedział, że się dowie...i szedł, szedł, aż doszedł. Tak mu się przynajmniej wydawało, lecz miejsce gdzie dotarł było jakieś takie nieumiejscowione.
I nie spodobało mu się. NO ale kto by polubił pole buraków i do tego cukrowych (wszystkie niedojrzałe).
Nagle krainę. w której mieszkał Niu nawidziła plaga meteorytów. Niu krzyknął i zaczął biec przed siebie. W czasie biegu uderzył w drzewo i ujrzał przed sobą aniołka. Nie, to był jego przyjaciel, hobbit Nio. Zaczeli skakać ponieważ 54 lata i 38 dni sie nie widzeli. Byli niczym bracia, podobni zarówno w charakterach jak i w wyglądzie. Tyle tylko, że Nio był czarnoskóry. Ale obaj mieli bląd włosy i obaj mieli niebieskie oczy oraz żółte zęby.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasir (Viron) Mahdi
::Mistrz Gry::Admin::
::Mistrz Gry::Admin::



Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 9174
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 44 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tajemnica
Płeć: Mąż

PostWysłany: Wto 22:05, 03 Lip 2007    Temat postu:

Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką. Poza tym miała białe, ale jednak czarne włosy, i niewidzialne, piękne skarpetki.
Niu pomacał ją kijem po twarzy.
- Chłopie... Ty lubisz jak ci przejeżdżają arbuzem po twarzy?? Bo ja nie... - Oburzyła się dama... albo to chłopak był...
- To nie arbuz, to ryba jest.
- A to sorxs - odpowiedziała Męska Dama o długich, ledwo sięgających uszu włosach i oddaliła się sprawdzić, czy jej nie ma gdzie indziej...
- HAHA! Jestem zbyt mądry, żeby myśleć - uznał Niu. Albo za głupi.
- Tak to jest jak się nie myje zębów - stwierdził... Obmył je sobie w kałuży.
Poszedł dalej ten nasz Niu... Nie wiedział gdzie, ale wiedział, że się dowie...i szedł, szedł, aż doszedł. Tak mu się przynajmniej wydawało, lecz miejsce gdzie dotarł było jakieś takie nieumiejscowione.
I nie spodobało mu się. NO ale kto by polubił pole buraków i do tego cukrowych (wszystkie niedojrzałe).
Nagle krainę. w której mieszkał Niu nawidziła plaga meteorytów. Niu krzyknął i zaczął biec przed siebie. W czasie biegu uderzył w drzewo i ujrzał przed sobą aniołka. Nie, to był jego przyjaciel, hobbit Nio. Zaczeli skakać ponieważ 54 lata i 38 dni sie nie widzeli. Byli niczym bracia, podobni zarówno w charakterach jak i w wyglądzie. Tyle tylko, że Nio był czarnoskóry. Ale obaj mieli bląd włosy i obaj mieli niebieskie oczy oraz żółte zęby. A tak naprawdę to łączyła ich tylko jedna rzecz - mieli muchy w nosie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anyzratak (Jake)
::Mistrz Gry::Admin::
::Mistrz Gry::Admin::



Dołączył: 28 Gru 2006
Posty: 4899
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekła rodem
Płeć: Dama

PostWysłany: Śro 12:28, 04 Lip 2007    Temat postu:

Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką. Poza tym miała białe, ale jednak czarne włosy, i niewidzialne, piękne skarpetki.
Niu pomacał ją kijem po twarzy.
- Chłopie... Ty lubisz jak ci przejeżdżają arbuzem po twarzy?? Bo ja nie... - Oburzyła się dama... albo to chłopak był...
- To nie arbuz, to ryba jest.
- A to sorxs - odpowiedziała Męska Dama o długich, ledwo sięgających uszu włosach i oddaliła się sprawdzić, czy jej nie ma gdzie indziej...
- HAHA! Jestem zbyt mądry, żeby myśleć - uznał Niu. Albo za głupi.
- Tak to jest jak się nie myje zębów - stwierdził... Obmył je sobie w kałuży.
Poszedł dalej ten nasz Niu... Nie wiedział gdzie, ale wiedział, że się dowie...i szedł, szedł, aż doszedł. Tak mu się przynajmniej wydawało, lecz miejsce gdzie dotarł było jakieś takie nieumiejscowione.
I nie spodobało mu się. NO ale kto by polubił pole buraków i do tego cukrowych (wszystkie niedojrzałe).
Nagle krainę. w której mieszkał Niu nawidziła plaga meteorytów. Niu krzyknął i zaczął biec przed siebie. W czasie biegu uderzył w drzewo i ujrzał przed sobą aniołka. Nie, to był jego przyjaciel, hobbit Nio. Zaczeli skakać ponieważ 54 lata i 38 dni sie nie widzeli. Byli niczym bracia, podobni zarówno w charakterach jak i w wyglądzie. Tyle tylko, że Nio był czarnoskóry. Ale obaj mieli bląd włosy i obaj mieli niebieskie oczy oraz żółte zęby. A tak naprawdę to łączyła ich tylko jedna rzecz - mieli muchy w nosie.
Także autorów opowiadania łączy tylko jedno - wszyscy są świrami


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasir (Viron) Mahdi
::Mistrz Gry::Admin::
::Mistrz Gry::Admin::



Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 9174
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 44 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tajemnica
Płeć: Mąż

PostWysłany: Śro 12:52, 04 Lip 2007    Temat postu:

Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką. Poza tym miała białe, ale jednak czarne włosy, i niewidzialne, piękne skarpetki.
Niu pomacał ją kijem po twarzy.
- Chłopie... Ty lubisz jak ci przejeżdżają arbuzem po twarzy?? Bo ja nie... - Oburzyła się dama... albo to chłopak był...
- To nie arbuz, to ryba jest.
- A to sorxs - odpowiedziała Męska Dama o długich, ledwo sięgających uszu włosach i oddaliła się sprawdzić, czy jej nie ma gdzie indziej...
- HAHA! Jestem zbyt mądry, żeby myśleć - uznał Niu. Albo za głupi.
- Tak to jest jak się nie myje zębów - stwierdził... Obmył je sobie w kałuży.
Poszedł dalej ten nasz Niu... Nie wiedział gdzie, ale wiedział, że się dowie...i szedł, szedł, aż doszedł. Tak mu się przynajmniej wydawało, lecz miejsce gdzie dotarł było jakieś takie nieumiejscowione.
I nie spodobało mu się. NO ale kto by polubił pole buraków i do tego cukrowych (wszystkie niedojrzałe).
Nagle krainę. w której mieszkał Niu nawidziła plaga meteorytów. Niu krzyknął i zaczął biec przed siebie. W czasie biegu uderzył w drzewo i ujrzał przed sobą aniołka. Nie, to był jego przyjaciel, hobbit Nio. Zaczeli skakać ponieważ 54 lata i 38 dni sie nie widzeli. Byli niczym bracia, podobni zarówno w charakterach jak i w wyglądzie. Tyle tylko, że Nio był czarnoskóry. Ale obaj mieli bląd włosy i obaj mieli niebieskie oczy oraz żółte zęby. A tak naprawdę to łączyła ich tylko jedna rzecz - mieli muchy w nosie.
Także autorów opowiadania łączy tylko jedno - wszyscy są świrami. Co racja to racja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anyzratak (Jake)
::Mistrz Gry::Admin::
::Mistrz Gry::Admin::



Dołączył: 28 Gru 2006
Posty: 4899
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekła rodem
Płeć: Dama

PostWysłany: Śro 15:14, 04 Lip 2007    Temat postu:

Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką. Poza tym miała białe, ale jednak czarne włosy, i niewidzialne, piękne skarpetki.
Niu pomacał ją kijem po twarzy.
- Chłopie... Ty lubisz jak ci przejeżdżają arbuzem po twarzy?? Bo ja nie... - Oburzyła się dama... albo to chłopak był...
- To nie arbuz, to ryba jest.
- A to sorxs - odpowiedziała Męska Dama o długich, ledwo sięgających uszu włosach i oddaliła się sprawdzić, czy jej nie ma gdzie indziej...
- HAHA! Jestem zbyt mądry, żeby myśleć - uznał Niu. Albo za głupi.
- Tak to jest jak się nie myje zębów - stwierdził... Obmył je sobie w kałuży.
Poszedł dalej ten nasz Niu... Nie wiedział gdzie, ale wiedział, że się dowie...i szedł, szedł, aż doszedł. Tak mu się przynajmniej wydawało, lecz miejsce gdzie dotarł było jakieś takie nieumiejscowione.
I nie spodobało mu się. NO ale kto by polubił pole buraków i do tego cukrowych (wszystkie niedojrzałe).
Nagle krainę. w której mieszkał Niu nawidziła plaga meteorytów. Niu krzyknął i zaczął biec przed siebie. W czasie biegu uderzył w drzewo i ujrzał przed sobą aniołka. Nie, to był jego przyjaciel, hobbit Nio. Zaczeli skakać ponieważ 54 lata i 38 dni sie nie widzeli. Byli niczym bracia, podobni zarówno w charakterach jak i w wyglądzie. Tyle tylko, że Nio był czarnoskóry. Ale obaj mieli bląd włosy i obaj mieli niebieskie oczy oraz żółte zęby. A tak naprawdę to łączyła ich tylko jedna rzecz - mieli muchy w nosie.
Także autorów opowiadania łączy tylko jedno - wszyscy są świrami:smt077. Co racja to racja.
Niu i Nio uspokoili się i zaczęli pytac jednocześnie o swoje zdrowie, rodznę, pracę etc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasir (Viron) Mahdi
::Mistrz Gry::Admin::
::Mistrz Gry::Admin::



Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 9174
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 44 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tajemnica
Płeć: Mąż

PostWysłany: Śro 16:58, 04 Lip 2007    Temat postu:

Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką. Poza tym miała białe, ale jednak czarne włosy, i niewidzialne, piękne skarpetki.
Niu pomacał ją kijem po twarzy.
- Chłopie... Ty lubisz jak ci przejeżdżają arbuzem po twarzy?? Bo ja nie... - Oburzyła się dama... albo to chłopak był...
- To nie arbuz, to ryba jest.
- A to sorxs - odpowiedziała Męska Dama o długich, ledwo sięgających uszu włosach i oddaliła się sprawdzić, czy jej nie ma gdzie indziej...
- HAHA! Jestem zbyt mądry, żeby myśleć - uznał Niu. Albo za głupi.
- Tak to jest jak się nie myje zębów - stwierdził... Obmył je sobie w kałuży.
Poszedł dalej ten nasz Niu... Nie wiedział gdzie, ale wiedział, że się dowie...i szedł, szedł, aż doszedł. Tak mu się przynajmniej wydawało, lecz miejsce gdzie dotarł było jakieś takie nieumiejscowione.
I nie spodobało mu się. NO ale kto by polubił pole buraków i do tego cukrowych (wszystkie niedojrzałe).
Nagle krainę. w której mieszkał Niu nawidziła plaga meteorytów. Niu krzyknął i zaczął biec przed siebie. W czasie biegu uderzył w drzewo i ujrzał przed sobą aniołka. Nie, to był jego przyjaciel, hobbit Nio. Zaczeli skakać ponieważ 54 lata i 38 dni sie nie widzeli. Byli niczym bracia, podobni zarówno w charakterach jak i w wyglądzie. Tyle tylko, że Nio był czarnoskóry. Ale obaj mieli bląd włosy i obaj mieli niebieskie oczy oraz żółte zęby. A tak naprawdę to łączyła ich tylko jedna rzecz - mieli muchy w nosie.
Także autorów opowiadania łączy tylko jedno - wszyscy są świrami:smt077. Co racja to racja.
Niu i Nio uspokoili się i zaczęli pytac jednocześnie o swoje zdrowie, rodznę, pracę etc.
Okazało się, że wszystko i wszyscy pomarli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elesien Redriel
::V-MG::Admin::



Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 5322
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z willi obok Kurgu!
Płeć: Mąż

PostWysłany: Śro 19:03, 04 Lip 2007    Temat postu:

Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką. Poza tym miała białe, ale jednak czarne włosy, i niewidzialne, piękne skarpetki.
Niu pomacał ją kijem po twarzy.
- Chłopie... Ty lubisz jak ci przejeżdżają arbuzem po twarzy?? Bo ja nie... - Oburzyła się dama... albo to chłopak był...
- To nie arbuz, to ryba jest.
- A to sorxs - odpowiedziała Męska Dama o długich, ledwo sięgających uszu włosach i oddaliła się sprawdzić, czy jej nie ma gdzie indziej...
- HAHA! Jestem zbyt mądry, żeby myśleć - uznał Niu. Albo za głupi.
- Tak to jest jak się nie myje zębów - stwierdził... Obmył je sobie w kałuży.
Poszedł dalej ten nasz Niu... Nie wiedział gdzie, ale wiedział, że się dowie...i szedł, szedł, aż doszedł. Tak mu się przynajmniej wydawało, lecz miejsce gdzie dotarł było jakieś takie nieumiejscowione.
I nie spodobało mu się. NO ale kto by polubił pole buraków i do tego cukrowych (wszystkie niedojrzałe).
Nagle krainę. w której mieszkał Niu nawidziła plaga meteorytów. Niu krzyknął i zaczął biec przed siebie. W czasie biegu uderzył w drzewo i ujrzał przed sobą aniołka. Nie, to był jego przyjaciel, hobbit Nio. Zaczeli skakać ponieważ 54 lata i 38 dni sie nie widzeli. Byli niczym bracia, podobni zarówno w charakterach jak i w wyglądzie. Tyle tylko, że Nio był czarnoskóry. Ale obaj mieli bląd włosy i obaj mieli niebieskie oczy oraz żółte zęby. A tak naprawdę to łączyła ich tylko jedna rzecz - mieli muchy w nosie.
Także autorów opowiadania łączy tylko jedno - wszyscy są świrami:smt077. Co racja to racja.
Niu i Nio uspokoili się i zaczęli pytac jednocześnie o swoje zdrowie, rodznę, pracę etc.
Okazało się, że wszystko i wszyscy pomarli. Nio i Niu razem zaczeli płakac i oparli sie na wzajem na swoich ramionach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasir (Viron) Mahdi
::Mistrz Gry::Admin::
::Mistrz Gry::Admin::



Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 9174
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 44 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tajemnica
Płeć: Mąż

PostWysłany: Czw 18:42, 05 Lip 2007    Temat postu:

Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką. Poza tym miała białe, ale jednak czarne włosy, i niewidzialne, piękne skarpetki.
Niu pomacał ją kijem po twarzy.
- Chłopie... Ty lubisz jak ci przejeżdżają arbuzem po twarzy?? Bo ja nie... - Oburzyła się dama... albo to chłopak był...
- To nie arbuz, to ryba jest.
- A to sorxs - odpowiedziała Męska Dama o długich, ledwo sięgających uszu włosach i oddaliła się sprawdzić, czy jej nie ma gdzie indziej...
- HAHA! Jestem zbyt mądry, żeby myśleć - uznał Niu. Albo za głupi.
- Tak to jest jak się nie myje zębów - stwierdził... Obmył je sobie w kałuży.
Poszedł dalej ten nasz Niu... Nie wiedział gdzie, ale wiedział, że się dowie...i szedł, szedł, aż doszedł. Tak mu się przynajmniej wydawało, lecz miejsce gdzie dotarł było jakieś takie nieumiejscowione.
I nie spodobało mu się. NO ale kto by polubił pole buraków i do tego cukrowych (wszystkie niedojrzałe).
Nagle krainę. w której mieszkał Niu nawidziła plaga meteorytów. Niu krzyknął i zaczął biec przed siebie. W czasie biegu uderzył w drzewo i ujrzał przed sobą aniołka. Nie, to był jego przyjaciel, hobbit Nio. Zaczeli skakać ponieważ 54 lata i 38 dni sie nie widzeli. Byli niczym bracia, podobni zarówno w charakterach jak i w wyglądzie. Tyle tylko, że Nio był czarnoskóry. Ale obaj mieli bląd włosy i obaj mieli niebieskie oczy oraz żółte zęby. A tak naprawdę to łączyła ich tylko jedna rzecz - mieli muchy w nosie.
Także autorów opowiadania łączy tylko jedno - wszyscy są świrami:smt077. Co racja to racja.
Niu i Nio uspokoili się i zaczęli pytac jednocześnie o swoje zdrowie, rodznę, pracę etc.
Okazało się, że wszystko i wszyscy pomarli. Nio i Niu razem zaczeli płakac i oparli sie nawzajem na swoich ramionach. Było im bardzo smutno...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elesien Redriel
::V-MG::Admin::



Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 5322
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z willi obok Kurgu!
Płeć: Mąż

PostWysłany: Pią 19:08, 06 Lip 2007    Temat postu:

Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką. Poza tym miała białe, ale jednak czarne włosy, i niewidzialne, piękne skarpetki.
Niu pomacał ją kijem po twarzy.
- Chłopie... Ty lubisz jak ci przejeżdżają arbuzem po twarzy?? Bo ja nie... - Oburzyła się dama... albo to chłopak był...
- To nie arbuz, to ryba jest.
- A to sorxs - odpowiedziała Męska Dama o długich, ledwo sięgających uszu włosach i oddaliła się sprawdzić, czy jej nie ma gdzie indziej...
- HAHA! Jestem zbyt mądry, żeby myśleć - uznał Niu. Albo za głupi.
- Tak to jest jak się nie myje zębów - stwierdził... Obmył je sobie w kałuży.
Poszedł dalej ten nasz Niu... Nie wiedział gdzie, ale wiedział, że się dowie...i szedł, szedł, aż doszedł. Tak mu się przynajmniej wydawało, lecz miejsce gdzie dotarł było jakieś takie nieumiejscowione.
I nie spodobało mu się. NO ale kto by polubił pole buraków i do tego cukrowych (wszystkie niedojrzałe).
Nagle krainę. w której mieszkał Niu nawidziła plaga meteorytów. Niu krzyknął i zaczął biec przed siebie. W czasie biegu uderzył w drzewo i ujrzał przed sobą aniołka. Nie, to był jego przyjaciel, hobbit Nio. Zaczeli skakać ponieważ 54 lata i 38 dni sie nie widzeli. Byli niczym bracia, podobni zarówno w charakterach jak i w wyglądzie. Tyle tylko, że Nio był czarnoskóry. Ale obaj mieli bląd włosy i obaj mieli niebieskie oczy oraz żółte zęby. A tak naprawdę to łączyła ich tylko jedna rzecz - mieli muchy w nosie.
Także autorów opowiadania łączy tylko jedno - wszyscy są świrami:smt077. Co racja to racja.
Niu i Nio uspokoili się i zaczęli pytac jednocześnie o swoje zdrowie, rodznę, pracę etc.
Okazało się, że wszystko i wszyscy pomarli. Nio i Niu razem zaczeli płakac i oparli sie nawzajem na swoich ramionach. Było im bardzo smutno... I po chwili zaczęli się pocieszać i wyruszyli na poszukiwanie rodzinnego miasta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasir (Viron) Mahdi
::Mistrz Gry::Admin::
::Mistrz Gry::Admin::



Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 9174
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 44 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tajemnica
Płeć: Mąż

PostWysłany: Pią 21:49, 06 Lip 2007    Temat postu:

Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką. Poza tym miała białe, ale jednak czarne włosy, i niewidzialne, piękne skarpetki.
Niu pomacał ją kijem po twarzy.
- Chłopie... Ty lubisz jak ci przejeżdżają arbuzem po twarzy?? Bo ja nie... - Oburzyła się dama... albo to chłopak był...
- To nie arbuz, to ryba jest.
- A to sorxs - odpowiedziała Męska Dama o długich, ledwo sięgających uszu włosach i oddaliła się sprawdzić, czy jej nie ma gdzie indziej...
- HAHA! Jestem zbyt mądry, żeby myśleć - uznał Niu. Albo za głupi.
- Tak to jest jak się nie myje zębów - stwierdził... Obmył je sobie w kałuży.
Poszedł dalej ten nasz Niu... Nie wiedział gdzie, ale wiedział, że się dowie...i szedł, szedł, aż doszedł. Tak mu się przynajmniej wydawało, lecz miejsce gdzie dotarł było jakieś takie nieumiejscowione.
I nie spodobało mu się. NO ale kto by polubił pole buraków i do tego cukrowych (wszystkie niedojrzałe).
Nagle krainę. w której mieszkał Niu nawidziła plaga meteorytów. Niu krzyknął i zaczął biec przed siebie. W czasie biegu uderzył w drzewo i ujrzał przed sobą aniołka. Nie, to był jego przyjaciel, hobbit Nio. Zaczeli skakać ponieważ 54 lata i 38 dni sie nie widzeli. Byli niczym bracia, podobni zarówno w charakterach jak i w wyglądzie. Tyle tylko, że Nio był czarnoskóry. Ale obaj mieli bląd włosy i obaj mieli niebieskie oczy oraz żółte zęby. A tak naprawdę to łączyła ich tylko jedna rzecz - mieli muchy w nosie.
Także autorów opowiadania łączy tylko jedno - wszyscy są świrami:smt077. Co racja to racja.
Niu i Nio uspokoili się i zaczęli pytac jednocześnie o swoje zdrowie, rodznę, pracę etc.
Okazało się, że wszystko i wszyscy pomarli. Nio i Niu razem zaczeli płakac i oparli sie nawzajem na swoich ramionach. Było im bardzo smutno... I po chwili zaczęli się pocieszać i wyruszyli na poszukiwanie rodzinnego miasta.
Szli, szli i szli...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..::WarlandRPG::.. Strona Główna -> Plac Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12  Następny
Strona 8 z 12

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin