Forum ..::WarlandRPG::.. Strona Główna ..::WarlandRPG::..
..::Smocze RPG::.. - Warland...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Historia Leona

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..::WarlandRPG::.. Strona Główna -> Jadalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Amon
Postać



Dołączył: 27 Paź 2007
Posty: 2559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z otchłani zapomnienia
Płeć: Mąż

PostWysłany: Nie 21:46, 02 Gru 2007    Temat postu: Historia Leona

Grając w imperium wpadłem na genialny pomysł!
Będę pisał historię na zamówienie za kasę w grach, lub w realu (to drugi mało prawdopodobne xd).
Oto moja pirwsza taka praca, komentujcie i radźcie.
PS. Już dostałem za nią kasę, ale i tam potrzebuję waszej pomocy przy tworzeniu następnych - mianowicie KREATYWNEJ krytyki

Historia:

Leon powoli szedł, przez pokryte rosą łąki. Jego niezwykle bystre jak na wiek młodego druida oczy cały czas lustrowały okolicę, w poszukiwaniu ziół i przypraw. Kiedy w końcu takowe wypatrzyły, Leon zgrabnie podcinał łodygę, lub pewnie wyrywał korzenie – w zależności która część rośliny miała potrzebne dla niego właściwości.
Poranna rosa całkowicie przemoczyła jego lekkie skórzane spodnie, jednak taka drobna niedogodność nie mogła przeszkodzić uczniowi wielkiego Snithaea – mistrza druidów, pierwszego sługi natury, wybornego alchemika.
Leon przetarł powoli lekko spocone czoło a słońce powoli i leniwie unosiło całą swą okazałą figurę ponad widnokrąg. Czas wracać do pracowni – pomyślał młody druid i ruszył szybko w kierunku chatki jego mentora, powszechnie zwane chatką druida.
Po drodze Leon z zaciekawieniem rozglądał się po mieście – zawsze zadziwiało go ono, nieważne ilekroć przez nie przechodził. Jak tylu ludzi mogło żyć na tak małym obszarze i nie pozabijać się nawzajem? Jak powstały te potężne i majestatyczne budowle? Te pytania nigdy go nie opuszczały...
W końcu, trawiony ciekawością i zdziwieniem z zamyślonym wyrazem twarzy dotarł do chatki w małym zagajniku. Stał on w skrzydle rzemiosła, teoretycznie najgłośniejszym miejscu miasta…
Gdyby młody druid nie był aż tak bardzo zamyślony, zauważyłby, że kiedy wkroczył do te części miasta zewsząd dobiegały odgłosy młotów uderzających o gorące żelazo, pił tnących drewno i wszystkich innych czynności wykonywanych przez rzemieślników. Natomiast, gdy wkroczył d zagajnika druida dookoła zapadła błoga cisza. Przerywana tylko ptasim trelem, lub odgłosami zwierząt.
Leon jednak był zbyt zamyślony – jak to zwykle on, aby zauważyć tą, nawet, jeśli tak znaczącą zmianę. Dopiero, kiedy usłyszał charakterystyczny głos mistrza kłócącego się z kolejnym natrętem potrzebującym bóg wie, po co jego ziół młody druid ocknął się z rozmyślań i przyspieszył kroku. Po zaledwie paru oddechach jego oczom ukazała się wspaniała (dla niego ze względu na głęboki sentyment do niej) chatka jego wspaniałego i szlachetnego mentora. Przed porośniętymi mchem i porostami drzwiami ustawiła się zwyczajowa, krótka kolejka składająca się ze starszych druidów, natrętów i zwykłych zainteresowanych nią przechodniów.
Młody druid ominął kolejkę – nie miał zamiaru narażać się na nieprzychylne spojrzenia tych ludzi, kiedy przepychałby się pomiędzy nimi. Ani też nie miał najmniejszej ochoty czekać w kolejce na swoją kolej…
Pewnym krokiem okrążył chatkę, odgarnął winorośl luźno zwisającą przy ścianie i wślizgnął się małym tylnym wejściem do starego budynku. W środku jak zwykle panował przyjemny półmrok i idealna temperatura. Powietrze wypełniały wonie rozmaitych ziół, których mimo swojego wyszkolenia nie potrafił zidentyfikować…
Cała chatka była wybitnie magiczna – w środku była znacznie większa niż wydawało się to z zewnątrz. Ściany były tak wytrzymałe i niepodatne na ogień i inne szkodliwe dla zwykłego drewna działania, że nawet arcymagowie nie byli by w stanie jej zburzyć. Leonowi dłuższą chwilę zabrało dostanie się do celu swojej podróży – swojej małej prywatnej pracowni alchemicznej. Natychmiast, gdy tam dotarł, wyjął ze swojej torby wszystkie zioła, jakie zdołał zdobyć, i ułożył je na blacie stołu stojącego zaraz przy wejściu. Następnie skrzętnie je posegregował, dzieląc na parę kupek.
Zapalił ogień pod tradycyjnym kociołkiem i powoli, metodycznie dodawał składniki z jednej kupki. Między każdym zachowywał inny odstęp czasu i w innym sposób mieszał zawartość kotła.
Po paru godzinach wytężonej pracy, i przelaniu zawartości kotła do 20 buteleczek Leon położył się na małym senniku ustawionym naprzeciwko kotła i próbował rozprostować ramiona, które niemiłosiernie go bolały. Nie ważne ile razy robił mikstury… Za każdym razem dobijało go zmęczenie ramion, za dużo mieszania – pomyślał, ziewnął i postanowił się zdrzemnąć.
Po około trzech godzinach obudził go cichy głos mistrz mówiącego sam do siebie
-Hmmm… Tak… Zobaczmy… Ach! A więc wykonał już wodę Olvarową... Ciekawe... I to bez mojej pomocy… - Mistrz zauważył, że młody druid się obudził – Ach! Wspaniale, że już nie śpisz… Chciałem ci pogratulować... Choć, ta substancja nie jest jeszcze wystarczająco klarowna i nie ma odpowiedniego smaku, już zasłużyłeś na moją pochwałę… - Mistrz jak zwykle motał się i powtarzał... Geniusze zazwyczaj są... Dziwni...
-Dziękuję ci mistrzu... Masz może rady jak poprawić to, o czym wspomniałeś? – Jak zwykle Leon palił się do poprawienia swoich błędów i doskonalenia swoich umiejętności.
-Ależ oczywiście! Słuchaj uważnie musisz tylko...


To wszystko działo się ponad rok temu, kiedy byłem w wieku zaledwie 10 lat... Teraz gdy mam lat 11, choć to zapewne dla wielu z was bardzo mała różnica – zaledwie roku. Wszystko się zmieniło...

I znów padał śnieg... Cały świat otulony był białym korzuchem, a budynki w mieście wyglądały niczym pączki, na które ktoś nasypał za dużo pudru i lukru...
Młody druid powoli przedzierał się przez biały puch w stronę swojego sklepu, jego wysiłki dość spowalniały mikstury, które musiał dźwigać w plecaku... Że też akurat dzisiaj służący musiał wziąć sobie wolne... Kiedy tak Leon przeklinał sobie pod nosem i przedzierał się przez śnieg, ktoś obserwował go uważnie z ciemnego kąta... A szczególną uwagę tego któsia zwróciła wypchana sakiewka młodego druida.
-Tacy młodzi ludzie nie powinni nosić przy sobie tyle pieniędzy... Przecież mogą się zmęczyć – mruknął do siebie złodziejaszek i ruszył za nim cicho.
Złodziej powoli zmniejszał dystans dzielący go od Leona... Już prawie miał jego sakiewkę, kiedy... Poślizgnął się na lodzie, i przeleciał nad młodym druidem o mało nie skręcając sobie karku...
Leon tylko się uśmiechnął i poszedł dalej, z lekko poprawionym samopoczuciem.
Po przeszło pół godzinie żmudnej drogi, dotarł do swojego skromnego kramu. Jak zwykle, w skrzynce znalazł parę drobniejszych i większych zamówień. Uśmiechnął się... W końcu jego praca zaczęła być doceniania... Zarabiał coraz więcej, a jego umiejętności robienia mikstur wzrosły do takiego poziomu, że bez problemu mógł robić większość słabszych i średnich mikstur...
Nie mogło być lepiej...


Jednak coś się stało...
Coś, co odmieniło losy naszego bohatera...
Coś, co zrujnowało jego idealne życie...
Tym czymś było...


Wiatr hulał wśród koron wierzb, a młody Leon stał, naprzeciw Snithaea na wysokim wzgórzu. Dwóch piorunujących się wzrokiem druidów otaczał pierścień osób w szarych szatach.
-Przekroczyłeś granicę... – Powiedział cicho pierwszy sługa natury – Władza i bogactwo mimo tak młodego wieku przysłoniły ci oczy... Niestety... Ale jestem zmuszony cię wygnać z bractwa... – Stary mężczyzna miał kamienną twarz, lecz po jego policzku spłynęła niemal niewidoczna łza.
-Nigdy! – Powiedział stanowczo Leon i chwycił mocniej kij. Chyba nie zauważył łzy... – Najpierw będziesz musiał mnie pokonać! Nie odejdę stąd bez walki!
-Nie pokonasz mnie młodzieńcze... – Uśmiechnął się lekko staruch i rozprostował ręce. Jednak jego uśmiech znikł, gdy młodzieniec uderzył laską w ziemię, a od miejsca, w które uderzyła rozeszły się falę, jak po wodzie...
Naglę ziemią się zatrzęsła, a w stronę Mistrza Druidów pomknęła fala ziemi. Ten jedynie machnął jedną ręką a przed nim pojawiło się niebieskie pole ochronne, które wchłonęło całą siłę wściekłego żywiołu, po czym rozprysło się. Młodzieniec otarł pot z czoła, natomiast starzec znów uśmiechnął się lekko.
-Nie pokonasz mnie... – Powtórzył – Ja jestem tu mistrzem... I rozkazuję ci! – Zakrzyknął magicznym głosem – Odłóż laskę, pod moje stopy i odejdź! Jesteś teraz oficjalnie wygna... – Umilkł ze sztyletem tkwiącym w gardle.
-Ten staruch za dużo mówił... – Powiedział cicho cień, który pojawił się znikąd obok Leona - Jestem Rennkar... Miło cię poznać...
Czas zdawał się zatrzymać... Nikt się nie poruszył, nawet wiatr przestał wiać... Wszystko zastygło w idealnym bezruchu...
-Chodź druidzie... Potrzebuję parę miksturek... – Rennkar uśmiechnął się do młodego druida, chwycił go i znikł...


Czy to nie ironia, że przyjaźń ta zrodziła się na śmierci? Czy to nie ma pewnego wymownego sensu? Czy cokolwiek ma sens...

Przez wiele dni i tygodni które nastały po uśmierceniu byłego mistrza druidów przez przyjaźń między sobą wiele zyskali...
Choć była to przyjaźń z rozsądku, niżeli z przywiązania czy bliskości charakteru. Ale o ironio losu była ona wielokrotnie bardziej udana niż niejedna prawdziwa przyjaźń z punktu widzenia postaci dobrych...
Pewnego dnia... Rennkar krwawiąc przyczołgał się do kramu Leona. Ten na szczęście zauważył go i szybko podał mu gnijący specjał...
-Czemu przybyłeś do mnie – Spytał się lekko zdziwiony druid – Przecież są świątynie, uzdrowiciele...
-Nie ufam im już... Ostatnio... – Uśmiechnął się i pokazał kły
Leon o nic więcej nie pytał... Wiedział już od dawna po co był potrzebne natrętom te zioła mistrza...


Ta historia nadal jest rozwojowa... Bo Leon przecież nadal gra... Teraz będą tu zamieszczone historie z prawdziwej gry... Tylko że ładnie ubrane w fabułę...


Powoli wracając do domu Rennkar po ciężkiej robocie, obarczony ciężarem paru dodatkowych sakiewek nagle zauważył przed sobą leżącą w kałuży krwi postać. Już chciał ją zignorować jak setki innych, ale coś kazało mu się do niej zbliżyć. Kiedy podszedł bliżej rozpoznał swojego przyjaciela Leona! Natychmiast podbiegł do niego i przewrócił na plecy. Ten uśmiechnął się lekko a jego usta ułożyły się w słowo: Aldark. Rennkar natychmiast zaniósł druida do świątyni, po czym pobiegł poszukać łotra w księgach wieczystych.
Aż krew w nim zawrzała, kiedy okazało się, że łotr miał aż o 8 poziomów doświadczenia więcej od jego przyjaciela... Rennkar poprzysiągł zemstę...



Opowiadanie jest pod Imperium - klientem był Leon, druid wytwórca miksturek.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Amon dnia Pon 10:12, 03 Gru 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elesien Redriel
::V-MG::Admin::



Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 5322
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z willi obok Kurgu!
Płeć: Mąż

PostWysłany: Nie 23:04, 02 Gru 2007    Temat postu:

Komu chce się to czytać?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amon
Postać



Dołączył: 27 Paź 2007
Posty: 2559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z otchłani zapomnienia
Płeć: Mąż

PostWysłany: Pon 10:13, 03 Gru 2007    Temat postu:

Nie wiem...
Ale namolnym Ele - Spamerom piszącym nie na temat w tematach w których nie mają pojęcia o co chodzi nie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elesien Redriel
::V-MG::Admin::



Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 5322
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z willi obok Kurgu!
Płeć: Mąż

PostWysłany: Pon 16:07, 03 Gru 2007    Temat postu:

TAK a komu chce sie to czytac no powiedz...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amon
Postać



Dołączył: 27 Paź 2007
Posty: 2559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z otchłani zapomnienia
Płeć: Mąż

PostWysłany: Pon 17:48, 03 Gru 2007    Temat postu:

No to niech wypowiadają się TYLKO ci którzy PRZECZYTALI...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasir (Viron) Mahdi
::Mistrz Gry::Admin::
::Mistrz Gry::Admin::



Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 9174
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 44 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tajemnica
Płeć: Mąż

PostWysłany: Wto 10:48, 04 Gru 2007    Temat postu:

Elesien, zamknij się

Amon, mi się chciało przeczytać i myślę, że jesteś bardzo dobry Wesoly

Nie mam krytyki

Super. Jak będzie inna pokaż ją


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amon
Postać



Dołączył: 27 Paź 2007
Posty: 2559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z otchłani zapomnienia
Płeć: Mąż

PostWysłany: Wto 10:52, 04 Gru 2007    Temat postu:

I zarabiam nawet trochę na tym co lubię
Tak w przeliczeniu za tą kasę którą dostałem w grze mógłbym 5zł w realu zarobić
Wiem, że mało ale Leon był w grze biedny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jano
Zabójca



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1280
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cholerzyn

PostWysłany: Wto 19:32, 04 Gru 2007    Temat postu:

Chłopie, oczy mnie bolą od nadmiaru przecinków.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amon
Postać



Dołączył: 27 Paź 2007
Posty: 2559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z otchłani zapomnienia
Płeć: Mąż

PostWysłany: Wto 19:40, 04 Gru 2007    Temat postu:

Może jest ich odrobinkę za dużo Ale mam ten dziwny nawyk "przecinkowania" od czasu kiedy jeszcze Fan arty w Forgotten Realms pisałem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jano
Zabójca



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1280
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cholerzyn

PostWysłany: Wto 19:45, 04 Gru 2007    Temat postu:

To się go pozbądź

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amon
Postać



Dołączył: 27 Paź 2007
Posty: 2559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z otchłani zapomnienia
Płeć: Mąż

PostWysłany: Wto 19:47, 04 Gru 2007    Temat postu:

To jest trudniejsze do pozbycia sie niż palenie

Ale dzielnie próbuję cały czas


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..::WarlandRPG::.. Strona Główna -> Jadalnia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin