..::WarlandRPG::..

Jasir (Viron) Mahdi

-Ty mały psie...ty kundelku...czego ode mnie chcesz?!

Anyzratak (Jake)

Demon unosi brwi.
- Ja czegoś od Ciebie chce? To Ty wzywałeś pomocy...
Rozglądasz się. Nigdzie nie ma śladu tamtego demona... Jestescie sami. A ty jesteś ranny.

Jasir (Viron) Mahdi

-Ale nie od innego demona!

Anyzratak (Jake)

Tamten uśmiecha się ukazując demoniczne zęby.
- Jakiego demona? Przecież ja jestem jedynie chłopcem...
Nawet nie próbuj wmawiać innym, że nie. Mój ojczulek tak się cieszy powrotem syna, że i tak w to nie uwierzy - demon smieje się, kiedy próbujesz coś wtrącić.

Jasir (Viron) Mahdi

-Dobra, dobra...ja chcę stąd zwiewać...nic ci nie zrobię...tylko mi pomóż.

Anyzratak (Jake)

- A niby dlaczego miałbym ci pomagać? Daj mi choć jeden powód...
Demon wyraźnie sobie z ciebie drwił.

Jasir (Viron) Mahdi

-Powód pierwszy...zabiłem demona o niebo od ciebie silniejszego, od ciebie szczeniaczku...zabiłem Aratakha II, waszego byłego ziemskiego władcę...ty, nędzna chudoba zwiewaj, nim cię zabiję...masz wybór. Albo pomożesz mi się stąd wydostać, albo zginiesz.

Anyzratak (Jake)

Demon chichocze.
- Viruś się zdenerwował... Niby jak mnie zabijesz? Masz podziurawione ręce, do tego boli cię głowa - skąd on to wie? - i pamiętaj, że będziesz musił wrócić do reszty. Jeśli zastaną mnie martwego... Mój ojczulek chyba nie zapanuje nad gniewem i swą siłą... (tak na marginesie - jakiego władcę demonów?)
Ale dam ci wybór. Nie, nie próbuj się przeciwstawiać. Jestes ranny, a ja nie dość że silniejszy, mam mnóstwo sprzymierzeńców.
Posłuchaj. Zabierzesz stąd tą grupkę ludzi w miejsce, które wskażę. Nie - śmieje się ochryple - nic im się nie stanie. Wysłuchaj mnie do końca.
Demony się podzieliły. Nie wszystki działają wspólnie. Nasz klan ma za zadanie służyć Panu Demonów, ale inne sie temu sprzeciwiają. Twoje zadanie jest proste - ukryć tych ludzi i pozwolić działać moim ziomkom, jako że niedługo ta wasza nędzna kryjówka rozpadnie się w proch. Tacy jak ja wytropią was wszędzie.
Demon zamilkł na chwilę. Niby jak mieli was tropić?? Ale miał rację, nie pokonasz go. Zapewne nie był tu sam. Musisz grać na zwłokę i ewentualnie przyjąć warunki. Chwilowo. Tylko chwilowo... - pomyślałeś.

Jasir (Viron) Mahdi

-Zgoda, psie. Gdzie mam ich zaprowadzić?

Anyzratak (Jake)

Demon pochyla się i rysuje coś patykiem na ziemi, odgarniając przedtem liście.
Unosisz się lekko tak, by zobaczyć, co to jest i zaciskasz zęby, zęby nie krzyknąć z bólu.
To mapa. Będziesz wiedział, jak tam dojść.
Wpatrujesz się w nią, by zapamiętać szczegóły.
Pozostaje tylko kwestia tego, jak masz dojść do reszty...

Jasir (Viron) Mahdi

-Gdzie oni są?

Greywood

<nawiasem co z nami? fast all bo ja chciałbym teraz się ostro wdrożyć w warlanda Wesoly

>

Jasir (Viron) Mahdi

Nie wiem co z wami. Gdzieś jesteście.

Anyzratak (Jake)

- Poczekaj tu. Zaraz kogoś zawołam. - to powiedziawszy demon wstał i pobiegl między drzewa. Połozyłeś się, strając się odepchnąć ból, zawroty głowy i oszołomienie. Straciłeś dużo krwi - jesteś słaby...

Grey, widzisz jak podbiega do was chłopiec-demon.
- Tato! Tato! Bawiłem się lesie, kiedy... - mój Boże, myślisz, to dziecko... nie, ten demon, poprawiasz sie, bawiło się w lesie kiedy my sie ukrywamy przed jego pbratymcami...A ojciec wyraźnie mu na to pozwalał... co mogło zrobić? wolałeś nie myśleć - ... zobaczyłem pana Virona, bardzo rannego! Chodźcie! Chodźcie!
Grey, twój ruch.

Greywood

Potrzebuje 3 silnych mężczyzn nie zajętych przygotowaniami do obrony. Ja będę ich osłaniał gdy przeniosą tu ciało. <dodaje pod nosem> no to zostało nas dwóch. Na razie.