..::WarlandRPG::..

Jasir (Viron) Mahdi

-Blee...smoki, fu! Byle szybko!

Anyzratak (Jake)

- Czekacie na towarzysza? Jeśli wróci tu, kiedy wy wyruszycie, dam mu mapę, by mógł próbować was dogonić. - wtrącił się Pustelnik.
W końcu ruszyliście, powoli człapiąc w kierunku wskazanym przez mapę.
Smoki i wiwerny latały jeszcze - w dość dużych odległościach od siebie - nad "polaną" Pustelnika; tam mogły w końcu wyprostować skrzydła.
Mapa przywiodła was na odległy skraj "polany". Stanęliście przed litą ścianą.
Zanim wejdziecie w miarę zdatną do chodzenia drogę, musicie się wspiąć na wysokość ponad tysiąca metrów. Skały są albo twarde tak, że ciężko w nie wbić cokolwiek, albo tak kruche, że rozpadają się pod większym naciskiem.
- Nie ma żadnej innej drogi. Trzeba się wspinać...Jakieś pomysły? - mruknął Martin patrząc w górę.

Elesien Redriel

Debile. <wsiadam na wiwerne i wlatuje na szczyt>

Jasir (Viron) Mahdi

-No właśnie. Dawać tu te wiwerny!

Alune

Bosko, ja chyba daleko nie polecę...

Alaron aep Anguamen

-Jakoś damy radę... Chyba starczy nam smoków do przewiezienia wszystkich na szczyt.-

Anyzratak (Jake)

-Chyba dziś nie za dużo spałeś, co? - parsknęła śmiechem Anyzratak, zwracając się do Martina. - Selenia, wsiadaj do Alarona, ja wezmę tego roztrzepańca - wskazała na Martina, który na te słowa skłonił się jej w pas, szczerząc zęby i wskoczył na czarnego smoka, który własnie wylądował, wprawiając ziemię w drżenie. - VIRON!!! Odwołaj te bestie jak dolecisz na szczyt, bo się zagryzą, smoki i wiwerny...! Lecimy.

Alaron aep Anguamen

-Tak, ostatnio mało spałem- mówi cicho
-Lećmy-

Jasir (Viron) Mahdi

-To może inaczej. PRZYZYWAM OGNISTĄ WIWERNĘ. Ja będę mógł w 100 procentach kontrolować!

Anyzratak (Jake)

- Co ty chcesz kontrolować, idioto? - drze się do ciebie Anyzratak, lecąc z Martinem w twoją stronę. Alaron też już się wznosił z Selenią. Widzicie już miejsce, gdzie można by wylądować - pojedynczo, smoki musiałyby się przyczepić do ściany skalnej pazurami, ale da się to zrobić.

Jasir (Viron) Mahdi

-Wiwernę, moronie. <lecę>