..::WarlandRPG::..

...

Było ciepłe letnie popołudnie. Ćwiczyłeś razem z innymi Kadetami na dziedzińcu Smoczej Twierdzy. Nagle usłyszałeś dźwięk rogu, wzywającego wszystkich pogromców do Głównej Sali. Po chwili zobaczyłeś jak w stronę twierdzy ruszyli wszyscy kadeci, którzy byli na placu.

Diego

//Ja jestem już pogromcą...//
Ruszyłem za nimi w stronę twierdzy.

Anyzratak (Jake)

(Diego, uznaj tą K-WG za oficjalne mianowanie Wesoly

)

...

Kiedy weszliście do sali, podzieliliście się na dwie grupy. Ty i inni kadeci stanęliście z tyłu, a z przodu wyżsi rangą pogromcy. Anyzratak przemówiła: -Nasz sojusznik, Instytut Oczyszczającego Płomienia, został zaatakowany, przez nieznanego przeciwnika. Wyślemy grupę rozpoznawczą która pomoże Instytutowi. Potrzebujemy 11 ochotników. Dowództwo nad całą grupą obejmie Devil. -Z grupy wystąpił wysoki białowłosy elf, z rękojeścią miecza pogromców wystającą znad ramienia. -Zapomniałabym, wrogowie zabrali Instytutowi kilka jaj które ten przechowywał. Teraz czekam na ochotników.

Diego

Wystąpił z tłumu.
- To... To... może ja? - zapytał z lekkim strachem.

...

-Świetnie, ktoś jeszcze? -Po chwili z tłumu wystąpili pozostali ochotnicy. tak około 20. -Wszyscy którzy się zgłosili niech idą za Devilem do komnaty obok, tam zostanie wybrana ostateczna 11, a reszta otrzyma inne zadanie. -Devil zszedł z podestu i ruszył do małych drzwi na lewo od podwyższenia. Wszyscy którzy się zgłosili ruszyli za nim.

Diego

Poszedł za DeVkiem

...

W komnacie było kilka krzeseł na których już siadali pogromcy. Devil stał przy ścianie na której wisiała Duża mapa terenów na których mieliście działać. Devil nie odzywał się. Widocznie oczekiwał na to aż wszyscy usiądą.

Diego

On dla odmiany założył ręce i oparł się o ścianę.

...

Devil stał chwilę nieruchomo i patrzył na ciebie. Nagle odezwał się: -No i co? Długo mamy na ciebie czekać? Usiądziesz? A może nie chcesz już brać udziału w wyprawie? -Wszyscy pogromcy patrzyli raz na ciebie raz na Devil. Po chwili ciszy Devil odezwał się ponownie: -Wszyscy czekamy, bo w tej sytuacji każda godzina się liczy.

Diego

- Ech... - usiadł jak inni.
- Już postać nie można... - stwierdził.

...

-Na przyszłość wiedz że mi nie warto się stawiać. -Podszedł do mapy. -Zrobimy w ten sposób, wszyscy Posłańcy Wiatru wyruszą w tej chwili, aby dokonać rozpoznania. -6 pogromców wstało i ruszyło szybko do drzwi. -Reszta wyruszy za godzinę w to miejsce. -Wskazał na mapie miasto. -Tam były przechowywane jaja, tam zaczniemy poszukiwania napastników. Ruszajcie, macie 45 minut na zebranie najpotrzebniejszych rzeczy. Za 45 na głównym dziedzińcu. -Pierwszy ruszył do drzwi.

Diego

Diegowi nic nie brakowało. Miał przecież ubranie i miecz. Ale po chwili przypomniał sobie o jedzeniu i wodzie. Poszedł do kuchni wziął trochę zapasów. Następnie poszedł do swojego pokoju, wpakował je do plecaka wziął go i ruszył.

...

(gdzie ruszył? przed siebie? Do karczmy, do sali jadalnej, do kibla? pisz trochę konkretniej.)

Diego

Ruszył na główny dziedziniec.