..::WarlandRPG::..

Nerevan

Nerevan machnął ręką na znak, że go to interesuje.
- Mniejsza o to, dobrze, że przybyłeś.- powiedział.
Natanael zdążył w tym czasie zrobić trzy "kołki".
- Dobra, słuchajcie.- rzekł kapłan.- Faello, gdyż tak się nazywa ta mieścina, zawsze było spokojnym miejscem. Typowa nudna wioska. Leży z dala od wszelkich ważniejszych traktów, przez co jest nieco... zacofana. Jednak ma to też swoje dobre oblicze. Podczas wojen mało kto przejmuje się mała farmerską wsią, która do tego leży daleko od wszelkich punktów strategicznych. Na złupienie czegoś takiego podczas wojny nie dość, że nie ma czasu to jeszcze jest nieopłacalne. Tutejsi ludzie więc nie mają bladego pojęcia o walce, z wyjątkiem kilku myśliwych.
Ostatnio zaczęli ginąć ludzie. Nie, nie umierać. Po prostu znikali. Na przykład podczas spaceru po lesie. Początkowo wszystko zwalano na dzikie zwierzęta. Ale potem ludność zaczęła znikać z własnych łóżek. Kilka rodzin zauważyło, że ich członek wieczorem położył się spać, a rano... go nie było. Rozpoczęto poszukiwania, podczas których znaleziono kilka rzeczy należących do porwanych. Wszystkie ślady prowadziły do pewnej jaskini. Wysłany tam oddział straży miejskiej, który przybył z najbliższego (co nie oznacza bliskiego) miasta z niej nie wrócił. Więc wójt Faello poprosił o pomoc nas. Za chwilę udamy się do owej jaskini, chyba, że ktoś ma inny pomysł. Jakieś pytania?

Natanael

Już kiedyś na tych terenach miały miejsce podobne przypadki? W dawnych czasach?

Nerevan

- Nic z tych rzeczy. To znaczy: nie informowano nas o tym. Kto wie? Może przez wieki było to skrywane, a dopiero teraz to coś się nasiliło i mieszkańcy zostali zmuszeni do wyjawienia swego sekretu? Ale to tylko moje domysły.

Natanael

- Może powinniśmy przepytać myśliwych. A nuż coś wiedzą.

Nerevan

- Próbowałem ich popytać. Ale wszyscy są przerażeni. Zabarykadowali się w domach i nocami nie wyściubiają z nich nosów.

Elesien Redriel

Hmm... A jest jakikolwiek ślad?

Nerevan

- Kilka strzępków ubrań. Trochę krwi. Wszystko zabezpieczyła straż. Nie mamy nic oprócz tej jaskini. Wygląda na to, że nie mamy wyboru: będziemy musieli do niej pójść. Przy okazji dowiemy się, co się stało z zaginionym patrolem straży.

...

-No to chodźmy. Szkoda że tak niewiele wiadomo, przydało by się chociaż wiedzieć jak walczyć z tym co porywa ludzi.

Nerevan

-Wszyscy są gotowi? Czy może jeszcze są jakieś pytania? To ostatnia szansa, potem nie będzie na to czasu.

...

-Chodźmy, powinniśmy szybko rozwiązać ten problem i uwolnić od niego wioskę.

Elesien Redriel

Jestem tego samego zdania co Devil. Ruszajmy, nie ma czasu do stracenia.

Nerevan

- Dobrze.- rzekł kapłan i powstał z ziemi.
Powoli ruszył w stronę posępnych drzew, które szeptały między sobą znanym sobie tylko językiem. Drzewa te za dnia pewnie były piękne i majestatyczne, lecz w nocy wyglądały dziwnie... Jakby to były istoty wykrzywione w nieopisywalnym bólu.
Ruszyliście za Carlem. Weszliście do lasu, gdzie światło księżyca niemal nie dochodziło. Mrok był tak gęsty, że byliście pewni, że moglibyście go pokroić mieczem. Z oddali dochodziły Was różne odgłosy. Raz wydawało się Wam, że słyszycie chichot, innym razem, że krzyk agonii. Przeciągłe wicie wilka witaliście z ulgą, gdyż był to najbardziej naturalny odgłos, jaki usłyszeliście podczas wędrówki.
Po godzinie marszu stanęliście przed wielką jaskinią. Jej wejście było wielkie: wysokości metrów pięć, a szerokości co najmniej sześć.
- Jesteśmy na miejscu.- powiedział Carl.- Wejdźcie do środka. Ja tu zostanę i będę Was ubezpieczał, aby nic nie zaszło Was od tyłu.

Tard

Dobra ma ktoś z was jakąś pochodnie lub inne zródło ognia?-odwracam się do towarzyszy-

Nerevan

- Przecież Ty widzisz w ciemności. A co do Was...- tutaj kapłan zwrócił się do dwóch elfów i człowieka- Mam dla Was coś specjalnego.
Carl włożył rękę do kieszeni znajdującej się po wewnętrznej stronie płaszcza i wyciągnął z niej trzy małe fiolki.
- To specjalna mikstura umożliwiająca widzenie w ciemności. Pamiętajcie tylko, że nie działa ona wiecznie, więc w miarę możliwości sprężajcie się. Na koszt Instytutu.- podał Elesienowi, Devilowi i Natanaelowi flaszki.- Idźcie już, nie ma czasu do stracenia...

Tard

-A skoro tak-Uśmiecham się- To idziemy- Wchodzę do jaskini