..::WarlandRPG::..

Jasir (Viron) Mahdi

Długo nie machałeś mieczem. Bardzo długo. Nudne czasy pokoju, stagnacji...
No. Może i nie spadają głowy wieśniaków, ale...nudy!

A już szczególnie dla najemnika. Łazisz tylko za karawanami kupieckimi, które są już tak uzbrojone po zęby, że żaden bandyta nie ośmieli się ich zaatakować. Słowem - nic nie robisz.

Niby dobrze! Niby bierzesz pieniądze za nic, ale...nie jest to przecież życie, jakiego chciałeś. A przynajmniej nie tylko takie. Przydał by się jakiś trening...przydałoby się poćwiczyć choć trochę. To wszystko zaczyna cię dobijać, ciąży Ci na sercu.
Pragniesz coś zmienić, ale nie wiesz jak...jedynym ratunkiem od śmierci ze stagnacji są momenty w karczmie, przy kuflu dobrego (albo mniej dobrego) piwa. Tylko wtedy możesz odpuścić sobie natrętne myśli o swojej sytuacji. Czujesz, że tak naprawdę to tylko pozory i że nie jest tak źle, jak to wszystko wygląda, że na świecie jest pełno miejsc, gdzie zagnać mogłaby cię twa odwaga.

Czas coś zrobić. Czas ruszyć z miejsca.

Alaron aep Anguamen

-Szczyny... szczyny i nuda- skomentował powoli dopijając kufel. Siedząc w kącie sali przy niewielkim stoliku.
-A może by...- z delikatnym uśmiechem uniósł głowę, rozglądając się po sali w poszukiwaniu kogoś lub czegoś charakterystycznego.

Jasir (Viron) Mahdi

W rogu sali siedziała przedziwna postać. To znaczy...nie była dziwna. Była z Chanatu. Przyodziana w turban, w zwiewnych szatach. To dziwne, bo w tych stronach chłodno. Postać to kobieta. Ni to niska, ni to wysoka. Taka...średniego wzrostu. Ma piękne oczy, blond włosy...takie, jak pszenica. A to dość dziwne u mieszkańców pustyń. Ma okrągłe policzki, piękny uśmiech.

Alaron aep Anguamen

Alaron uśmiechnął się do siebie.
-Intrygujące-
Wstał zostawiając kufel na stoliku, delikatnie zasunął krzesło.
Nie chcąc rzucać się w oczy, szedł wzdłuż ściany. Powoli i spokojnie podszedł do stolika kobiety.
-Witaj, czy mogę się dosiąść?- zapytał cicho i uprzejmie, starając się jednoczenie przyjrzeć dokładniej jej wyglądowi, zwracając szczególnie uwagę na jej rasę, potencjalny wiek i ubranie.

Jasir (Viron) Mahdi

Bez wątpienia człowiek. Z resztą...w Chanacie żyją przecież tylko ludzie. Wiek...? Wiek...18 lat? Jakoś tak. Ubranie ma zwiewne, bardzo gustowne. Nawet jak na osobę z Chanatu.
-Hmm... - mówi z trudnością po warlandzku - ...raczej...nie...ja...mam męża...

Alaron aep Anguamen

Cóż Alaronie... Ty i twoje szczęście do kobiet
na rozmowę nie masz co liczyć, cóż może warto spróbować zapytać wprost

-Odnoszę wrażenie że zostałem mylnie zrozumiany, poszukuję pracy... Interesują mnie specjalne zlecenia, a pani wygląda mi na kogoś kto może takowe posiadać -

Jasir (Viron) Mahdi

-Yymm...-znowu zaczęła niepewnie - ...ja? Ja..a...co to znaczy...speyalne??? Kahir! - wyraźnie przeklęła wiedząc, że nie umie dobrać dobrze słów.

Alaron aep Anguamen

-Mogą być niebezpieczne lub delikatne, po prostu nie zwyczajne-

Jasir (Viron) Mahdi

-Ah! Ty mieć na...myśli...avergh, czyli nadzwyczajne! Ah...czy mam...coś dla takie...męż, jak ty? Em...ja...mam...coś dla ciebie...chyba...wiedzieć, co to kawara...kawana...ka...karawana?

Alaron aep Anguamen

Litości... Karawana... Znowu... To jakaś klątwa - pomyślał

-Z przyjemnością wysłucham szczegółów-

Jasir (Viron) Mahdi

-Kara...wana...jest do miahssta nazywanego...Spazi. Tam muszę ja dotrzeć. Tam niebezpiecznie bardzo. Głodne hieny, larwy...wielkoście tego, no...em...słoń? Tak tam wygląda...

Alaron aep Anguamen

Zainteresowany ofertą kontynuuje,
-A jak będzie z wynagrodzeniem?-

Jasir (Viron) Mahdi

-Ym...płacę...moim ludziom...od zabitego kundla...50 złota sztuk...

Alaron aep Anguamen

No tak... ochrona przed bandytami i innym plugastwem...
a ty głupi Alaronie spodziewałeś się smoka i królewny.

- Co powiesz na taki układ, mogę chronić twojej karawany przed napaścią za 30 sztuk złota dziennie, niezależnie od ilości napastników. -

Jasir (Viron) Mahdi

-Jak...sobie...życzysz...em...ruszamy jutro...rano...przygotować się ty musieć!

Jak chcesz się przygotować?