..::WarlandRPG::..

Jasir (Viron) Mahdi

-Taak...trafiliście w dobre miejsce...ilu żołnierzy chcecie...kupić?

Anyzratak (Jake)

Hmm... zostawisz nas na chwilę? Musimy to... obliczyć.

Greywood

<czeka aż strażnik odejdzie> no chyba bierzemy wszystkich co nie? <uśmiecha się złowrogo> mamy nieograniczone fundusze... Oczywiście najpierw dowiemy się o cenę żeby nie przesadzić... Hmm czyli ci którzy są wstanie iść pójdą z nami płacimy i wracamy do króla?

Jasir (Viron) Mahdi

KARCZMARZ (Grey, to był karczmarz, nie strażnik) wraca.
-To co? Zdecydowani?

Elesien Redriel

Jeszcze chwilke...

Jasir (Viron) Mahdi

Informuje, że Elesien też jest w zamku u Cesarza. Czekamy już tylko na Anyzratak i Greya.

Greywood

A ilu jest dostępnych, ilu można sprowadzić? jaka cena?

Jasir (Viron) Mahdi

-Cena jak najwyższa, a liczba najemników może być różna. Zależy ile zapłacicie. Nasz wieża jest stolicą najemników. Możemy tu ściągnąć każdego. Więc liczba jest mniejszym waszym strapieniem.
To przyszło wam do głowy :
Przecież Cesarz powiedział, że on płaci...i żebyśmy nie oszczędzali.

Greywood

(Virion dzięki za przypomnienie ale o tym nie zapomniałem. Patrz na mój 141 post, trochę do góry Wesoly

) Bierzemy wszystkich wszystko i jeszcze więcej... Jeśli możesz sprowadź kogo się da. Cesarz płaci

Jasir (Viron) Mahdi

-To będzie duża suma...ale jeśli tak sprawę stawiacie, to jesteśmy wszyscy gotowi w godzinę. Dziś jeszcze zacznę wysyłać lity do braci. Przybędą! To będzie...Wielki Wymarsz Najemników!!!! A teraz mozecie wracać...

Greywood

Dobrze Anyzratak idziemy... <wyrusza do pałacu>

Jasir (Viron) Mahdi

Doszliście.
Przywitał was Cesarz.
-Jestem bardzo zadowolony z was...takich osiągnięć się nie spodziewałem. Rycerstwo po naszej stronie, najemnicy też i ludność tutejsza również! Dobrze dobrałem Drużynę Szlachetnych.
Mam dla was następne zadanie. Bitwa powinna rozpocząć się niedługo...waszym zadaniem będzie przesiedlenie ludności przygranicznej. ALE! Musicie zrobić to powoli i cicho. Orkowie i Chanat ni nie wiedzą o tym...że my wiemy o ataku. Gdyby ktoś pytał...w stolicy ma odbyć się walne zgromadzenie ludności granicznej. Jutro z rana ruszajcie.

Poszliście spać.

Każdy z was wstał lekko smutny. Warland - wszystko co kochacie, szanujecie...do czego przyzwyczailiście się! Może zniknąć pod orkową maczetą...

Ruszyliście. Droga trwała długo...macie mało czasu.
Po drodze było tak spokojnie. Ludzie, elfy, krasnoludy...nikt nie spodziewał się, że w tak niedługim czasie może ich czekać takie piekło...

Dotarliście. Granica...ludzie krzątają sie...
Co robicie?

Elesien Redriel

Anyzratak weź swojego smoka i leć nad chmurami - rozejrzyj sie, a ja wezmę Katene i polecę po Virona...

Jasir (Viron) Mahdi

Tak robicie?
Ok.

Elesien :

Nakazujesz Katanie skontaktować się z Ramirezem, abyście wiedzieli gdzie jest Viron.
Nawiązała ona kontakt i już po godzinie spotkałeś się z Virionem.
-No witaj, bracie - powiedział - Słyszałem o zadaniu, nie będzie łatwe przesiedlić po cichu tak wielką grupę ludzi...lećmy tam.

I polecieliście.

Nastała noc. Byliście 50 mil na północ od miejsca gdzie chcieliście dotrzeć, gdzie była Drużyna.
Zatrzymaliście się w karczmie. To była już strefa przygraniczna.
Nagle do karczmy wszedł...
Orkowy Patrol.

-DOKUMENTY! PROSZĘ O DOKUMENTY!

Wszyscy ludzie zaczęli wyjmować pergaminy...
Przypomnieliście sobie, że tzw. dokumenty, czyli te pergaminy, mają tylko mieszkańcy strefy przygranicznej. Nie były wam one wydawane.

-Orku - powiedział Viron - My nie jesteśmy stąd. Nie mamy dokumentów.
-A więc pójdziecie z nami! - zawołał ork.
-Mowy nie ma! Dlaczego?! - krzyknął Elesien.
-Bo nie wiemy kim jesteście! Pójdziecie do nas...my wam wystawimy tymczasowe pergaminy. Za mną!
Dwóch innych orków zaczęło was popychać...

W tym momencie zza drzew wyszły dwa dorodne smoki.

-CO TO MA BYĆ?!? - zawył ich przywódca.
-Jesteśmy Pogromcami...
-Heh...tym bardziej z nami pójdziecie. Hehehe...każcie im tu zostać...no...w końcu tu wrócicie....hehe...

Orkowie przystawili wam szkarłatne sztylety do gardeł...nie mieliście wyboru...

Odeszliście...z lękiem, że widzicie je po raz ostatni...

Droga była spokojna...kto ważyłby się tu napaść orkowy patrol...

Po kilku godzinach drogi rozciągnął się przed wami wielki obóz...zbyt duży jak na zwykły, pokojowo nastawiony obóz przygraniczny. Cesarz miał rację...przygotowują się...

Weszliście do największego namiotu. Tam na dziwnym...tronie? Tak to było coś w rodzaju tronu, siedział wielki, stary ork.

-Kashwak ni fo?
-Ni fo Pogromcy...
-Pogromcy?!
-Fork.
-Greck Nie!
-Fork, Nimkt...

Wyciągnęli maczety...

Chyba kazali was zabić...

ŁUP!

Do namiotu wleciały dwa smoki.

Woleliśmy za wami polecieć. Wsiadajcie!

Bez zwłoki wsiedliście na smoki...ALE! Trzeba tu posprzątać!!!

Ziejcie OGNIEM!!!! - powiedziałeś Elesien.

Trzy godziny później...lecieliście spokojnie patrząc na oddalający się dym płonącego obozu...

Dotarliście na miejsce i opowiedzieliście wszystko.

Wojna się szykuje...

Anyzratak :

W tym czasie Anyzratak, leciałaś nad chmurami, aby nikt cię nie zauważył.
Co jakiś czas zlatywałaś lekko w dół, aby zobaczyć co się dzieje.
Przez całą podróż mijałaś forty...szykują się.

Wróciłaś do obozu. Tam czekał już na was Elesien, z Vironem...oni również mieli ładną przygodę...

Elesien Redriel

Co u was?? Nie mieliście żadnej przygody?? Ja i Viron mieliśmy nie miła przygodę z orkami...