..::WarlandRPG::..

Tard

-Budze się,wydaje dziwny jęk - Au! - łapie się za głowę - Ale mnie glowa boli! Ale zaraz - rozglądam się po sali - Jak się tu dostaliśmy? Pamiętam tylko tyle że dostałem w głowę iii,potem straciłem przytomność...

Shani dea Deltus

-Nie ma tu innych drzwi? DeViL,Ty Selenia też... pomóżcie mi przeszukać myślami okolicę może są tu jakieś zwierzaki,rośliny,wróżki może nam pomogą. Jest tu jeszcze jakiś elf?

Nerevan

- Czemu to zawsze ja muszę mieć flaki na wierzchu albo złamane kości...- mruczę pod nosem.- Dominus, sino Tui indulgentia sanatio me...- modlę się cicho.- Nie chcę znowu bezczynnie leżeć...

Alune

Cholera Gdzie moja broń!
Chwila...kto nas tu zabrał, wybiliśmy wszystkich najemników? A może to magowie...co myślicie?
A, Shani jak natkniemy się na kogoś niepożądanego?

Shani dea Deltus

-To co mamy tak siedzieć jak....Selenia nie mam innego pomysłu jak zawołać kogoś myślami. Pomożesz mi czy nie? - Próbuję wstać- Szlag, moja noga....Ech...

...

(jesteśmy w swoich ubraniach?)

Jeśli tak, to wyjmuję sztylet i próbuję nim otworzyć drzwi. Jak się nie udało, to sprawdzam czy są bardzo solidne. Odchodzę od nich i szybko w nie kopię, tak aby je wyważyć.

Shani dea Deltus

-DeViL pomożesz? Może uda nam się kogoś zawołać....

Alaron aep Anguamen

Zapomniałem napisać

nie macie żadnej broni ani swoich ubrań. Jesteście ubrani w takie hmm tuniki/sukienki wyglądające jak worek po ziemniakach | Laughing

| ale są czyste.

Na sali nie ma nic innego... Znudzeni siedliście koło siebie i zaczęliście wspominać dawne czasy. Wtem drzwi otworzyły się powoli. Do sali wszedł sędziwy brodaty Elf... Ubrany był w szkarłatną szatę. Przy pasie miał zdobiony krótki miecz. Jego płaszcz był spięty sprzączką w kształcie koła z rubinem... Popatrzył na was po czym rzekł:

-Widzę że udało wam się przeżyć... Bardzo dobrze... Może nie jest jeszcze za późno.... Chyba należą wam się wyjaśnienia... Jestem Alindin aep Sivalar...
Uratowałem was tam na ulicy... Teraz jesteśmy w mojej wieży na południe od miasta. Mieliście wielkie szczęście że zdążyłem z pomocą. Pradawni są u szczytu potęgi... To było tylko ostrzeżenie. Możecie mnie zapytać o co tylko chcecie... Potem oddam wam wasze rzeczy i przeniosę do miasta.

A i wasze smoki też tu są. Właśnie zjadły moją krowę. - czarodziej uśmiechnął się.

Alune

Ha! Mówiłam że to czarodziej Wesoly

Ach...to w takim razie zaszło nieporozumienie, dziękujemy bardzo. <uśmiechnęła się>
Kim są ci pradawni? I czego od nas chcieli? Chociaż nie, czego to wiadomo, dlaczego nie chcą nas tu?

...

-Czy wiesz może panie kto jest odpowiedzialny za złe traktowanie ze strony ludzi innych ras?

Alaron aep Anguamen

-Widzicie to nie jest takie proste... Ktoś podburza Elfów i Ludzi do nienawiści. DeViLu to pradawni... Jest to pewna sekta... Bardzo skryta... Nie znamy jej celów... Oni pragnęli waszej śmierci...

Alune

Na początku zrozumiałam, że ta sekta nazywa się DeVilu Laughing

W takim razie mam pewien plan...Skoro nie znamy ich celów, to wyślijmy jedną czy ze dwie osoby, oczywiscie z nas tu obecnch, do nich, pod pretekstem chęci dołączenia do nich...moze być ciekawie <szeroko się uśmiecha> Choć pewnie nie będzie to potrzebne...

Alaron aep Anguamen

Nie wiem... Jak tam chcecie... A i to są wasze rzeczy. -

Na środku pokoju pojawiła się skrzynia.

Alune

Ooo! <rzuciła się w kierunku skrzyni i zaczęła wydobywać swoje rzeczy>

Shani dea Deltus

Zabieram moje rzeczy.- Elfie...Wiesz może gdzie znajdziemy tą sektę? Jakąś wskazówkę...cokolwiek co nas na nich naprowadzi.